Okolice Akwarium/Hydry

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 156 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Lynn wstała spod drzewa, gdzie położyła się żeby odpocząć i wolnym krokiem udała się do Hydry.
[Hydra]

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 402 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Od kilkunastu minut siedziała bez ruchu na drewnianej ławce, tuż przed budynkiem Akwarium i obserwowała przechodzące osoby ciągnące za sobą spore bagaże.
Ona sama przyjechała tu z niczym. Osobiście cieszyła się, że wracają do baraków.
Kątem oka zauważyła Annę, która niosła dużą torbę.
Odchyliła się do tyłu i opadła na oparcie ławki, przypominając sobie jedne z ostatnich słów jej dawnej 'przyjaciółki'.
-Kiedyś byłaś milsza
Prychnęła cicho. Skąd Anna mogła wiedzieć, jaka była? Straciła pamięć.
Podniosła się z ławki i zaczęła wolnym krokiem iść przed siebie.
A jeśli Anna znów udaje?
Potrząsnęła lekko głową, próbując uwolnić się od tej myśli.
-Powinnaś być już przy brzegu. - Rzucił mijający ją Tom. –Za niedługo odpływamy.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, mężczyzna oddalił się i zniknął za rogiem budynku.
-Jasne. – Mruknęła do siebie, rozglądając się. Większość osób właśnie kierowała się w stronę plaży, gdzie czekały na nich łódki. Przyspieszyła kroku i ruszyła za nimi.

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Ułożono go w cieniu na tyle jednej z łodzi.
Leżał bezwładnie, wpatrując się w bezchmurne niebo. Miło znów je zobaczyć... Miał teraz ochotę na mocną, dobrą kawę. O tak... Królestwo za mocną, dobrą kawę...

Szybkim krokiem udał się do portu.
- Rzeczy posegregowane - rzekł do Toma obok którego właśnie przechodził. Wszedł do jednej z łodzi i usiadł na jej przodzie

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 402 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Zatrzymała się Tomie, który wyrzucał z siebie polecenia dotyczące zajmowania miejsc w łodziach. Wyglądał na rozdrażnionego.
-Mark, Ty kretynie! Ta łódka jest już pełna! - Wrzasnął w stronę młodego chłopaka, który z przerażeniem cofnął się i przypadkowo potrącił Juliet.
-Tom... Spokojniej. - Powiedziała cicho, uśmiechając się lekko.
-Lepiej idź zająć miejsce. - Warknął, rozglądając się nerwowo. -Nie chcę, żeby ktoś został.
Wzruszyła ramionami i odwróciła się, ruszając w stronę pierwszej, niezapełnionej łódki, która rzuciła jej się w oczy. Ostrożnie weszła na jej pokład i opadła na deskę, służącą za siedzenie.

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kątem oka zauważył jak Megan wchodzi na pokład i zajmuje miejsce na przedniej części statku. Zmrużył oczy i wycelował wzrok w przeciwną stronę, spoglądając na pustoszejącą okolicę Akwarium.
Czuł ogromne upokorzenie trwając w obecnym stanie - ukazując swoją słabość przed swoimi ludźmi. Szczególne upokorzenie świtało w jego głowie na myśl, że Megan za lada moment może zwrócić na niego uwagę.
Dlaczego spotkania z nią obawiał się najbardziej? Chyba nie chciał się nad tym zastanawiać...
Natychmiast odseparował swój umysł od tych jakże banalnych rozważań i zogniskował go na dalszych krokach działania...

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 226 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- Już jestem. - Zawołała Anna, gdy nieco spóźniona dobiegła do łodzi. Narzuciła na ramię wypchaną torbę. - Wybaczcie, ale trochę zaspałam. - Zajęła miejsce obok Michaela. - To nawet się ze mną nieprzywitasz. - Zażartowała.

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 536 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Ostatnimi osobami, które zajęły miejsce na łodzi byli Juliet, Lynette i mały Arron, który już od rana dokazywał swoim kapryśnym humorem.
Tom i Henry zgodnie wydali komendę odpalenia silników.
Statki odbiły od brzegu i odpłynęły.

[Inni przechodzą do tematu "Morze"]

Robert wszedł do dżungli przed Sayidem i Jinem. Szedł wolno, bo nie chciał, by Inni ich spostrzegli lub usłyszeli. Nie wiedział co może rozbitków spotkac na tej wysepce, a ardzo mozliwe było, by ta wyspa byłą własnością Innych. Ale szedł wciąż dalej.

Dołączył: 24 Mar 2008 Posty: 536 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Jack wyszedł z Hydry i oparł się o ścianę obok drzwi wejściowych, czekając aż Ryan do niego dołączy. Zastanawiał się, co dalej. Jak wydostać się z tej wysepki?
W pewnym momencie coś zaszeleściło w krzakach obok. Jack poruszył się nerwowo i zmrużył oczy...
Zza zarośli wyłonił się Robert. Tuż za nim szli Jin i Sayid.
- To wy? - lekarz stanął jak wryty, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Przecież to by było zbyt proste. - Jak się tu znaleźliście?

-Przypłynęliśmy łodzią Desmonda. A jak wy uciekliście? Nie ma tu żadnych Innych?-Odpowiedział szybko, zanim ktoś inny zabrał głos.

Dołączył: 26 Mar 2008 Posty: 210 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Właśnie o to chodzi, że ich tu nie ma- wtrącił.
-Ale skąd macie tą łódź, albo raczej skąd ma ją ten Desmond?- zapytał.

-Chyba na niej dostał się na wyspę. Gdy wrócił za bardzo rozmowny nie był. W kazdym bądź razie mówił, że wyspy nie da się opuścić, bo powinen juz dawno ja opuścić, a tak sobie normalnie wrócił na wyspe. Ale moim zdaniem bredził. Był taki upity, zę nie wiedział gdzie płynie. Pewnie raz płynął na północ, a raz na południe i nie zauważył różnicy-odpowiedizał Robert.

Dołączył: 26 Mar 2008 Posty: 210 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Wątpię, aby mógł się aż tak pomylić, ale nie jest to teraz istotne. Gdzie jest ta łódź? Wracamy, czy możę jeszcze się tu pokręcimy?- mówił Ryan, jak zwykle miał mnóstwo pytań i nie był niczego pewien.

-A jest tu coś do zobaczenia? Jeśli nie, to wracamy-powiedział Robert.
Coś tu jest nie tak.
-Wiecie co? Wydawało mi sie, że inni tak łatwo nie odpuszczą. Byłem przygotowany na jakąs walkę, a tu co? Oni uciekli zostawiając was. To nie wydaje się normalne...