www.namaste2.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.namaste2.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Stacja Nawałnica
Idź do strony 1, 2  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.namaste2.fora.pl Strona Główna -> Inni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Czw 14:38, 27 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5



Stacja Nawałnica to kolejna pozostałość po Inicjatywie Dharmy. Była ukryta w głębi dżungli. W jej wnętrzu znajdowała się masa komputerów i skomplikowanych urządzeń. Mieściła w sobie również ogromne zbiorniki trującego gazu, będącego w stanie uśmiercić ludność całej Wyspy.
Praca w Stacji wymagała więc ogromnego doświadczenia i odpowiedzialności.
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Czw 15:06, 27 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Louise-Mathilda-de-Lioncourt-której-zachciało-się-wyrwać-ze-zgiełku-Paryża-ale-jej-nie-wyszło podniosła się z łóżka o więziennym charakterze i podeszła do głównego komputera. Jej palce kilka razy uderzyły o wysłużone klawisze, a ona sama stwierdziła, że wszystko jest tak, jak powinno.
Codzienność zabija.
Później zrobiła to, co zawsze. Sprawdziła poziom, ciśnienie i sto innych współczynników gazu i wróciła do komputerów monitorujących. Obrzuciła je szybkim spojrzeniem, szukając potwierdzenia swoich obserwacji. Znalazła je tam, jak zawsze zresztą.
Codzienność naprawdę zabija.
Jednak była zmuszona tę codzienność cenić. Jeśli coś zakłóciłoby jej bieg, byłabny pierwszą, która odczuje skutki. Trudno tu mówić o odczuwaniu, raczej o sekundzie strachu i sądzie bożym.
Codzienność zabija. Innych.
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Czw 21:23, 27 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Drzwi wejściowe od Stacji otworzyły się, kiedy znudzony Goodwin przekroczył ich próg i westchnął głośno, dając do zrozumienia, że nie jest szczęśliwy z perspektywy nadejścia swojej zmiany.
- Cześć. - rzucił ponuro i usiadł na obrotowym krześle obok dziewczyny. - Przywiozłem Ci trochę świeżego jedzenia i kawałek ciasta od Stelli. - dodał, kładąc na biurku papierową torbę. - Zapytałbym co mnie ominęło, ale myślę, że to nie ma sensu.
Zerknął od niechcenia na ekran jednego z komputerów.
- Widzę, że już wprowadziłaś konfiguracje.

****************

Goodwin i Louise rozmawiali pracując. Nie zauważyli nawet nadejścia wieczoru...


Lou - 100 XP
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Pią 15:03, 28 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Jej zmiana trwała do północy, czyli jeszcze około trzy godziny. Mieli w zwyczaju kończenie zmian razem, kiedy to wymieniali informacje, które zazwyczaj były takie same.
Nic się nie dzieje. Nikt nie zginął. Nikt się nie urodził. Nikt się nie żeni. Nikt nie wychodzi za mąż. Nikt nie nosi się z zamiarem opuszczenia wyspy. Oficjalnie.
Monotonia życia tutaj była porażając, ale miała też w sobie coś, o czym mogli pomarzyć wszyscy wielcy wielbiciele adrenaliny. Śmiertelne zagrożenie, które było uśpione, ale jednym ruchem ręki można było zmienić je w ciągle rozszerzający się kataklizm.
-A co u pięknej Ateny i jej niedoszłego wybawcy? - ironizowała, obracając się na krześle i zajadając lekko zakalcowate ciasto.
-Jak zawsze - Goodwin posłał jej porozumiewawcze spojrzenie i oboje wybuchnęli śmiechem.

-Ta ja się będę zbierać - założyła kurtkę z symbolem stacji i zabrała z półki dużą latarkę. Wzięła też plecak i wyłączyła światło w długim korytarzu. - Do zobaczenia w czwartek! - wyszła ze stacji i zatrzasnęła za sobą drzwi. Miała przed sobą całe dwa dni spokoju, beztroski i oglądania słońca w jego naturalnej postaci.
Taa, chcielibyście, co?
Jak na ironię, na ziemię napierały czarme chmury, które wśród nocy tworzyły szczytowo ponurą atmosferę, a w połączeniu z ulewnym deszczem - klimat kiepskiego horroru.
Westchnęła i wyruszyła w drogę do baraków.
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Pią 17:59, 28 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy Lou wyszła ze Stacji, Goodwin złożył ręce za głowę i oparł się o krzesło, zamykając oczy.
W pewnym momencie salę wypełnił głośny dźwięk, wydobywający się z jednego z głośników komputera.
Mężczyzna podsunął się do klawiatury i wstukał kilka cyfr, jednak wyglądało na to, że system się zawiesił. Spróbował jeszcze raz... Nic....
Jasna cholera!
Zerwał się na równe nogi i podbiegł do drzwi wyjściowych. Rzucił się na nie całym ciężarem ciała, otwierając je na oścież.
- Lou! - zawołał. - Mamy mały problem!
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Pią 20:34, 28 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Usłyszała przerażonego Goodwina. Przewróciła oczami i odwróciła się. Deszcz uniemożliwał jej zobaczenie czegokolwiek, ale instynktownie czuła, że tym razem to coś poważniejszego, niż jego zwykłe fanaberie, czasem zwane urojeniami.
Biegiem ruszyła z powrotem do stacji.
-Co się dzieje? - zapytała mijając go w drzwiach. Szybko odłożyła latarkę, zdjęła plecak i kurtkę.
-Nie wiem! - spojrzała na niego podejrzliwie. Był spanikowany. Tak spanikowany, jak jeszcze nigdy. Cholera. Nie mogąc wyrazić się w żaden inny sposób, wskazał jej pomieszczenie główne.
Wpadła do niego pędem i dokładnie w tym samym momencie całe pomieszczenie wypełnił irytujący, wysoki dźwięk. Teraz i ona była przerażona. Nawet można powiedzieć, że na pół spanikowana. To mogło oznaczać tylko jedno. Awaria systemu.
W innych stacjach zdarzało się to stosunkowo często, tutaj - nigdy. Każda najmniejsza ustarka oznaczała śmierć dla wszelkiego stworzenia na wyspie. Z nimi na czele, a życie wcale nie było im niemiłe.
A potem przekroczysz wrota niebios w kuli ognia.
-Goodwin! - wrzasnęła, usiłując na wszelkie możliwe sposoby odblokować sysem. - Skontaktuj się z Płomieniem! Bena nie ma, nie pomożne nam. Szybko! - jednak ten nie ruszył się nawet z miejsca, wpatrując się w nią z przerażeniem. - Chcesz za chwilę stracić życie?!
-On nas wysadzi... - odparł pustym głosem. Tak brzmi człowiek, który się poddał. - Nie pamiętasz?
-Zamknij się i po prostu zamelduj, do cholery! - otworzyła szufladę w poszukiwaniu klucza do głównego komputera. Po wyrzuceniu z niej wszystkich papierów i niepotrzebnych pierdół, nagromadzonych przez kilka lat, znalazla w końcu niewielki, srebrny kluczyk. Zbyt niepozorny, jak na Zbawiciela Wyspy.
Jeśli wyłączę system na wystaraczająco krótki czas, wskaźniki gazu się nie zmienią. Jeśli będę mogła go wyłączyć, włączę go również bez problemu.
Dopadła do oświetlonej i osłoniętej plastikową szybką stacyjki, zdjęła osłonkę i bez chwili zawahania przekręciła kluczyk. Wszyskie moniory zgasły, męczący dźwięk ustał, a z drugiego pomieszczenia dał się słyszeć krzyk Goodwina.
-Co się dzieje, do jasnej cholery?!
-To ja!
Podniosła niewielką klapę w podłodze i nacisnęła czerwony guzik. Komputery zaczęły na nowo pracować, a światła się zapaliły. Do pomieszczenia wpadł, jak burza Goodwin z mieszaniną niepewności i przerażenia malującą się na bladej twarzy.
Stanęła pośrodku sali z komputerami i wpatrzyła się w środkowy monitor.
Jeszcze chwila. Chwila. Chwila...
System wystartował. Drążcymi palcami wpisała hasło i rzuciła okiem na współczynniki. Odetchnęła z ulgą.
Udało się.

Usiadła na krześle i odchyliłą głowę, oddychając głęboko.
-Co to było? - zapytał Goodwin i usiadł naprzeciw niej.
-Nie wiem, ale się dowiem - podniosła się i założyłą kurtkę, którą poprzednio rzuciła na środek podłogi.
-Lou...
-Hmm?
-Zostań do rana.
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Pią 20:46, 28 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Goodwin siedział na krześle, wbijając wzrok w ekran komputera.
Kilka minut... Kilka minut i bylibyśmy martwi...
Niekiedy wystarczy krótki moment, by człowiek docenił swoje nic niewarte życie.
- Cholera, Lou... - spojrzał na kobietę. - Rozmawialiśmy o głupotach, a ja nawet zapomniałem ci powiedzieć, że Danny nie żyje. Rozbitkowie go postrzelili. Mieliśmy w Akwarium pogrzeb.
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Pią 21:02, 28 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

-C-coo? - wydukała z niedowierzaniem. Danny? Jakiz nowu Danny?! Mogli zabić każdego, byle nie jego!
-Zabili Danny'ego - odpowiedział sucho, patrząc z ciekawością na swoje buty. A do jej głowy cisnęły się setki myśli.
Jedyny, który potrafił z nią rozmawiać. Jedyny, któremu mogła powiedzieć wszytsko. Jedyny, który był godny jej zaufania.
Jemu nie ufał nikt, jej również. Swoista konspiracja.
Zadrżała. Poczuła dłoń Goodwina na swoim ramieniu.
-Zostaw! - zerwałą się z fotela i wyleciała pędem z pomieszczenia.


Ostatnio zmieniony przez Lou. dnia Pią 21:02, 28 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Pią 22:38, 28 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Przez chwilę siedział na krześle, gapiąc się w ścianę. Nie wiedział czy powinien do niej podejść, czy też zostawić ją samą.
W końcu zebrał się w sobie i poszedł za Lou.
- Też jest mi przykro z powodu jego śmierci... - zaczął niepewnie.
Co miał powiedzieć, do cholery? Przecież praktycznie nie znał tego człowieka. Co więcej - uważał go za arogancką, nerwową świnię.

Po ciężkiej nocy, w końcu nastał nowy dzień...


Lou: 165XP


Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(7) dnia Nie 1:41, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Nie 20:01, 30 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Przespała tej nocy może piętnaście minut. Nie sądziła, że aż tak się z nim zżyła. Owszem, rozmawiali czasem. Raz o głupotach, raz na poważnie, ale jednak rozmawiali. Oni uważali ją za obłąkaną i skłonną do zdrady wariatkę. Jak na ironię - jego również. Zanim jej zaufano, przeszła szereg testów. Nie wszystkie z nich były... oficjalne.

Uczucie pustki zostało zastąpione przez dziwne niezadowolenie. Może nawet rozczarowanie? Miała ochotę, a nawet potrzebę zemsty.
Znaleźć, zlokalizować, poobserwować, znaleźć słaby punkt, zabić, odejść.

-Wracam do domu. Nawet jeśli by się waliło i paliło, nie obchodzi mnie to, jasne?
-Lo...
-Jasne, Goodwin?!
-Jasne.
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Pon 0:38, 31 Mar 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gdy Lou wyszła ze stacji było południe

Lou – 100 XP
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Pon 11:18, 31 Mar 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Opuściła teren stacji i skierowała się do Hydry.

[okolice Akwarium / Hydry]
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Śro 20:31, 02 Kwi 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Przez ostatnie długie chwile spędzone w samotności, Goodwin zaczynał wariować z nudów. Ostatnie dni były dla niego dosyć nerwowe i wykańczające, a jedynie rozmowy z kimkolwiek i o czymkolwiek pozwalały mu się jakoś trzymać.
Niestety dyżur w Nawałnicy nie zapewniał owych doznań. Dźwięk pracującej maszynerii - tylko tyle słyszysz...
Lou powinna się zjawić za lada moment...
Zobacz profil autora
Lou.
Inni
PostWysłany: Śro 21:28, 02 Kwi 2008

Dołączył: 27 Mar 2008

Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Louise Mathilda de Lioncourt stwierdziła, że jednak jest człowiekiem. Zaskakujące, prawda? Do tego górnolotnego wniosku doszła spoglądając z dystansu na ostatnie trzy dni w swoim wykonaniu. Na te niedorzeczne uczucia i emocje, na to niezadowolenie, na tą pustkę, która później zmieniła się w żądzę zemsty. To było takie nie w jej stylu. Zbyt zaangażowane, zbyt ludzkie, zbyt spontaniczne. Wolała mieć wszystko zaplanowane. Każdy krok, każdą reakcję, każde wydarzenie, każdą sekundę swojego życia. To właśnie dawało jej komfort i spełnienie, które cała reszta osiągała przez szalone przygody i życie chwilą. Może to i piękne, ale niebezpieczne. Zawsze przecież ten stabliny fundament, który budowaliscie może się zatrząść w posadach, a wtedy wasza piękna willa runie.

Pchnęła drzwi do stacji i weszła do środka. Zdjęła kurtkę i powiesiła ją na metalowym wieszaku.
-Cześć, Goodwin - rzuciła, wchodząc do głównego pomieszczenia.
-Witam. Co tak wcześnie?
-Aa... Szkoda gadać - momentalnie opuściła pomieszczenie, uciekajac przed serią pytań, które miały za chwilę paść. Kiedy Louise twierdziła, że 'szkoda gadać' sytuacja nie była zbyt różowa. Wręcz przeciwnie, czarno to widzę. Goodwin miał dziwną tendencję do zachowywania się, ja rasowy ojciec / starszy brat / dobry przyjaciel, kiedy uroiło mu się, że coś nie gra. Nie znosiła tej jego cechy, ale błogosławiła fakt, że zazwyczaj, według niego, wszystko grało.
Miała dziwne wrażenie, że dzisiaj mu za tę idiotyczną tendencję podziękuje.
Absurd
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(7)
GM
PostWysłany: Śro 21:35, 02 Kwi 2008

Dołączył: 24 Mar 2008

Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

"Szkoda gadać" w ustach Lou, to słowa, których nie można puścić mimo uszu.
- Szkoda gadać? - powtórzył, odwracając się w stronę przybyłej kobiety. - Tak wiele wydarzyło się w 'wielkim świecie' w niespełna jeden dzień? - uśmiechnął się lekko. - Że też wszystkie atrakcje muszą rozgrywać się właśnie wtedy, kiedy ja mam zmianę. A gdy już wrócę... - pstryknął palcami. - Po ptakach.
Wstał i podparł się o biurko.
- Liczę na obszerne relacje.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.namaste2.fora.pl Strona Główna -> Inni Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin