Autor Wiadomość
Robert
PostWysłany: Śro 11:23, 06 Sie 2008    Temat postu:

Robert powoli szedł w kierunku miejsca, w którym jak mu sięwydawało widział po raz ostatni Willa, gdy rozmawaił z "innymi". Miał nadzieję, ze odkryje po co sięz nimi spotkał.
W końcu doszedłdo miejsca, gdzie jak mu sięwydawało odbyłó się to spotkanie. Spróbował przyjrzeć się śladom. Było jednak za ciemno, by je rozróżnić i powiedzieć, w którą stronę prowadzą. Mógł jednak zdecydowanie powiedziec, że z tego miejsca była jedna udeptana "ścieżka" w stronę obozu, a 2 w przeciwną. W końcu udał sięna chybił trafił w jedną z nich. Pewnie jedną przysżły te "inne", a drugą wróciły z Willem. Jednak po kilku krokach przestał widzieć ślady. Rosła tam trawa,przez co nie było śladów na ziemi tak, jak było wcześniej. Robert na chwilę przystał. Uznał, że może się wrócić i pójść drugą ścieżką. Nagle usłyszał strzał. Udał się w stronę, z której według niego był.

{inni[dżungla]}
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 15:52, 27 Lip 2008    Temat postu:

Ryan wpadł na środek plaży i zaczął wołać Jack'a.
-Jack! Pośpiesz się- krzyczał do zdezorientowanego lekarza wychodzącego z namiotu.
-Zanieśmy go do namiotu Jack'a- mruknął do Audrey.

[Plaża]
Audrey
PostWysłany: Nie 15:40, 27 Lip 2008    Temat postu:

Opuściła wzrok i spojrzała na nieprzytomnego Roberta.
- Nic. - Warknęła, ściskając jeszcze mocniej noszę.
Niech Cię szlag!
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 15:36, 27 Lip 2008    Temat postu:

Spojrzał na nią ze złością.
-Nie chcesz chyba, żeby ten przystojniak tu umarł- powiedział z wyrzutem- Pośpiesz się i nie marudź.
Ryan spojrzał jeszcze raz w oczy Audrey.
-No co?
Audrey
PostWysłany: Nie 15:34, 27 Lip 2008    Temat postu:

Dalszą drogę szła w milczeniu, rzucając tylko czasami spojrzenie pełne wyrzutów w kierunku Ryana. Z trudem nadążała nad tempem mężczyzny, ubolewając dodatkowo nad niewygodnymi butami i upalną pogodą.
- Zwolnij trochę. - Odezwała się w końcu błagalnym tonem.
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 15:28, 27 Lip 2008    Temat postu:

-Mogliśmy iść brzegiem plaży...- zamruczał pod nosem- Idź szybciej, trzeba zanieść go do Jack'a- dodał głośniej.
Ryan przyśpieszył kroku zmuszając Audrey do tego samego.
Audrey
PostWysłany: Nie 15:25, 27 Lip 2008    Temat postu:

- Nie kołysz nim tak. - Rzuciła ze zniecierpliwieniem, ściskając dłonie na kijach. - Miał szczęście, że na niego trafiliśmy. - Mruknęła cicho, mijając duży kamień.
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 13:23, 27 Lip 2008    Temat postu:

-Nie nic- wzruszył ramionami- Łap za tamte końce kijów... I pamiętaj, że wieziemy przystojny 'ładunek'- westchnął.
Przystojny ładunek... Cholera
Ryan niby przypadkowo zatrząsł noszami.
- Przepraszam- powiedział z wyszczerzonymi zębami.
Audrey
PostWysłany: Sob 11:45, 26 Lip 2008    Temat postu:

Złapała liny i zaczęła szarpać za ich końce, próbując rozplątać.
- Czy tu wiecznie trzeba kogoś ratować?
Przedarła się przez krzaki i stanęła obok Ryana.
- Znam go. - Mruknęła, na widok leżącego Roberta. - To Ten przystojny facet, z którym zbierałam owoce. - Rozejrzała się i napotkała dziwny wzrok Ryana. - No co?
Robert
PostWysłany: Pią 21:58, 25 Lip 2008    Temat postu:

-James, ja... -powiedział Robert przez sen.
-Tak?[i/]-usłyszał głos Jamesa w swojej głowie.
-Wiem, co...
[i]-Było najważniejsze?
-znowu usłyszał jego głos.
-Oj... Ojciec...
Ryan Crower
PostWysłany: Pią 13:48, 25 Lip 2008    Temat postu:

-Jest chyba nie przytomny... Robert! Obudź się! Nic z tego, musimy zrobić nosze.
Ryan wyciągnął nóż i jednym ruchem ściął bambus i poodcinał mniejsze gałązki. Troczę więcej czasu zajęło mu ścięcie drzewka, gdy już to zrobił zabrał się za okorowanie go. Ryan wyjął z plecaka splątane liny i rzucił je Auderey.
-Rozplącz je- odparł.
Audrey
PostWysłany: Pią 13:37, 25 Lip 2008    Temat postu:

Poderwała się z miejsca, kiedy usłyszała wołanie.
- Już idę... - Rzuciła przez ramię. Dla pewności ponownie rozejrzała się po dżungli, odwróciła się i pobiegła w kierunku głosu Ryana.
Ryan Crower
PostWysłany: Pią 13:35, 25 Lip 2008    Temat postu:

-Tak... Ale nie denerwuj się to pewnie tylko ptak- powiedział wyprzedzając ją i przygotowując się do strzału.
Ryan zrobił parę kroków do przodu po czym na chwilę przystanął widząc nogi wystające zza krzaków.
-Ktoś tam leży- wyszeptał do Audrey- Zostań tu na chwilę, to może być pułapka, ktoś musiał tak urządzić..
Ryan Podszedł bliżej i rozpoznał Robert.
Cholera...
Zrobił jeszcze parę kroków i rozejrzał się po dźungli, nikogo nie było.
-Audrey! Chodź tu, szybko!
Audrey
PostWysłany: Pią 13:24, 25 Lip 2008    Temat postu:

- Tak, ja też to słyszałam. - Rzuciła, czując jak zaczynają jej drżeć dłonie.
Jeśli próbuje mnie nastraszyć, pożałuje tego
- Sprawdzimy to? - Spytała cicho, robiąc krok do tyłu.
Ryan Crower
PostWysłany: Pią 12:12, 25 Lip 2008    Temat postu:

-Może mi się wydawało? Nie wiem- powiedział dla pewności ładując broń.
Ryan usłyszał jakieś szmery i coś jakby upadek.
-Coś tu jest nie tak...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group